Nie przypominam sobie, aby Sławomir Mrożek w ciągu swojej trwającej kilkadziesiąt lat kariery literackiej udzielił zbyt wielu wywiadów - rzek. Prawdę mówiąc, nie pamiętam żadnego. Autor "Maleńkiego lata" nigdy się specjalnie nie rozgadywał. Wiem z doświadczenia - kilka wywiadów udało mi się z nim przeprowadzić. Lekko nie było - pisze Elżbieta Sawicka w Rzeczpospolitej.
Najwięcej opowiedział chyba Jackowi Żakowskiemu dziesięć lat temu, kiedy podjął decyzję o powrocie z Meksyku do Polski. Powstała z tych rozmów książka "Co dalej, panie Mrożek", w której znalazły się fragmenty dotyczące lat emigracji we Włoszech i we Francji, trzonem opowieści był jednak Meksyk, pożegnanie z "Epifanią". O życiu prywatnym autora "Tanga" czytelnicy wiedzieli niewiele, Mrożek wykazywał w tym względzie daleko idącą powściągliwość. Jakie było jego dzieciństwo, środowisko, z którego się wywodził, jak dojrzewał i wkraczał w dorosłe życie - na ten temat się nie zwierzał. I gdyby nie najnowsza książka, stanowiąca element terapii po przebytej chorobie i afazji, może nadal nic byśmy nie wiedzieli. Jednego tematu wciąż nie tyka: życia erotycznego. Z szacunku dla ludzkiej prywatności i z uwagi, jak twierdzi, na panującą w naszej literaturze niesprawiedliwość: "Podczas gdy mężczyźni mówią hałaśliwie o tych sprawach,