"Śpiewnik wrocławski" w reż. Krzysztofa Kopki w Teatrze Zakład Krawiecki we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Krzysztof Kopka doszedł do punktu, w którym teatr i życie dzieli tylko cienka kreska aktorskiego kunsztu, choć "Śpiewnik wrocławski" nie zadowoli fanów tradycyjnego psychologizmu Kopka, reżyser i autor scenariusza, ułożył swoisty notes sceniczny, w którym bohaterów spotykamy przez kilkadziesiąt sekund, czasem przez minutę, dwie. Za mało na epizod, by smakować jak Gorki w "Azylu" czy Dostojewski we "Wspomnieniach z domu umarłych" postacie filozofów chlania, apologetów przemocy czy religijnych neurotyków, od których przy Hubskiej na scenie, przypominającej betonową rampę, aż się zaroiło. "Śpiewnik wrocławski" to teatr przewrotny i klimatyczny. Ułożony niczym fotografie w dziennikarskim dossier obraz współczesnego Wrocławia. Miasta lumpów, alkoholików, bezdomnych, którzy tracą życiową równowagę. Żyją w odrzuceniu, ale i w alkoholowej lub narkotykowej malignie. Zbyt głupio, by z ich opowieści dało się ułożyć dramat. Ale wciąż żyją.