"Lot nad kukułczym gniazdem" w reż. Jana Buchwalda w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Karolina Matuszewska w Teatrakcjach.
Z wybitnymi adaptacjami czy inscenizacjami zawsze wiąże się pewien problem. Często prowokują pytanie, po co po raz kolejny sięgać po jakieś dzieło literackie, skoro nic lepszego nie da się już z niego wykrzesać. O ile w przypadku teatru można tu jeszcze polemizować - w końcu przedstawienia mają ograniczony zasięg czasowy i przestrzenny, o tyle z "nieśmiertelnym" filmem sytuacja jest już znacznie trudniejsza. Tym niemniej nie rezygnuje się z podejmowania kolejnych prób interpretacyjnych, czym właściwie dodatkowo podkreśla się ich wielkość i niejednoznaczność. Przed podwójnie dużym wyzwaniem stanął Jan Buchwald, sięgając po dramatyczną wersję "Lotu nad kukułczym gniazdem". Z jednej strony: ponieważ wystawił ją na deskach warszawskiego Teatru Powszechnego, gdzie ponad 30 lat temu odbyła się jej legendarna prapremiera w reżyserii Zygmunta Hübnera z Romanem Wilhelmim w roli głównej. Dla tych, którzy nie mieli okazji obejrzeć tego przedsta