EN

4.12.1988 Wersja do druku

Rampa na Targówku

Andrzej Strzelecki kłania się łaskawej publiczności, syty oklasków. Długich i serdecznych. Był wyraźnie zadowolony z tego iż zadowolenie tak szczodrze okazali widzowie. Tak. Otrzymaliśmy w darze prze­szło godzinę dobrej zabawy, ze szczyptą gorczycy. I dużo śmiechu - tak niezbdnego w szarości, brzy­docie i zmęczeniu. Radośnie śmiał się sąsiad z prawa i sąsiad z lewa. Za mną huczał Tomasz Raczek, naj­głośniej przy piosence o Buddzie, z pod tekstem męsko-damskim. Myślę, iż ten budynek rzadko by­wał świadkiem tak gorącej aprobaty ze strony publiczności. Teatr Na Targówku jakoś nie miał szczęścia do dyrektorów? do twórców? W każdym razie nie wypracował swo­jego własnego stylu. Trochę muzyczno-rozrywkowy trochę poetycki, trochę z ambicjami dramatycznymi przez duże D. Ni to, ni sio. Pamię­tam, że po obejrzeniu tu "Pierwsze­go dnia wolności" przysięgałam so­bie, że nigdy więcej... Tak więc An­drzej Strzelecki musi, to znaczy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rampa na Targówku

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Demokratyczny nr 49

Autor:

Ewa Wilcz-Grzędzińska

Data:

04.12.1988

Realizacje repertuarowe