"Zemsta nietoperza" w reż. Helena Kaut-Howson w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Wizualna i muzyczna uroda tej inscenizacji nie zmienia faktu, że "Zemsta nietoperza" jest dziełem kompletnie o niczym. A więc - idealnym na karnawał. Pierwsza scena to ilustracja pięknie granej uwertury. W rytmie walca, spośród opadającej, porannej mgły, ukazuje się kawałek luksusowego Cesarsko-Królewskiego uzdrowiska, w którym bawią się zamożni wiedeńczycy, a miejscowi - zapewne mniej zamożni, za to nie mnie próżni - chcą im dorównać w "światowym życiu". Ożywają rzeźby na fontannie... Ta liryczna deliryczność (bo to tylko sen jednego z bohaterów), jest urocza, niestety, po chwili następuje pierwszy akt przyciężkiej komedii z nieistotnymi, przeciągniętymi dialogami, qui pro quo wyrafinowanym jak oratoria Rubika, drewnianym aktorstwem... Oko cieszy starannie zaprojektowana i zbudowana dekoracja mieszczańskiego buduaru, śliczne sukienki pań. Ucho pieści pogodna muzyka Straussa. Na szczęście w drugim akcie staromodna ramotka ustępuje miejsc