"Don Giovanni" w reż. Pippo Delbono w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Łukasz Maciejewski w tygodniku Wprost.
W operze od dawna przestały funkcjonować sztywne podziały na inscenizatorów związanych z teatrem muzycznym i dramatycznym. Transfer artystów kojarzonych dotąd z kinem czy telewizją wielokrotnie przynosił rewelacyjne rezultaty. Zaproszenie Pippo Delbono, jednego z najciekawszych twórców progresywnego teatru europejskiego, przez Teatr Wielki w Poznaniu do inscenizacji "Don Giovanniego" Mozarta, wydawało się strzałem w dziesiątkę. Delbono to artysta renesansowy: autor szeroko komentowanych niekonwencjonalnych projektów teatralnych w udziałem aktorów niezawodowych, reżyser filmowy oraz aktor współpracujący z Bertoluccim, Greenawayem czy Guadagnino. Ostatnią rzeczą, o którą bym podejrzewał tego awangardowego artystę, byłoby stworzenie ramoty pozbawionej jakiejkolwiek energii. Niestety, sceniczna asceza "Don Giovanniego" Delbono to amatorszczyzna, a autentycznie brzydkie kostiumy przypominają najsłabsze momenty polskiej opery lat 80., kiedy niedobory tkanin