- Dzisiaj współczesna kobieta musi być aktywna, musi wyjść na polowanie, żeby sobie tego mężczyznę upolować. Inaczej będzie stać w kącie i nikt po nią tam nie przyjdzie. Ona ma w sobie tę pierwotną naturę, która odzywa się w niej, prowokuje, żeby iść na łowy - o roli w "Kobiecie pierwotnej" i życiu prywatnym opowiada HANNA ŚLESZYŃSKA.
O babskiej przewrotności, miłości i przyjaźni z mężczyznami opowiada aktorka Hanna Śleszyńska. Dziś stawia na wolność i wiatr we włosach podczas motocyklowych wycieczek. Czy monodram "Kobieta pierwotna" to zemsta na mężczyznach? Czy może to raczej poradnik dla współczesnej kobiety: trochę wyzwolonej, choć ciągle jeszcze tęskniącej za pierwotnym porządkiem świata. Takim, w którym Ewa kusiła jabłkiem, ale to Adam musiał być zdobywcą? - To taka przewrotność. Dzisiaj współczesna kobieta musi być aktywna, musi wyjść na polowanie, żeby sobie tego mężczyznę upolować. Inaczej będzie stać w kącie i nikt po nią tam nie przyjdzie. Ona ma w sobie tę pierwotną naturę, która odzywa się w niej, prowokuje, żeby iść na łowy. Kobieta musi być wojowniczką? - Tak, choć to nie do końca zgadza się z moim podejściem do życia. To polowanie na mężczyzn jest takie upokarzające, bo przecież kobieta sama w sobie jest wartością. - "