jennifer wkracza na scenę o 20.45 i daje koncert, jakiego bułgaria jeszcze ponoć nie widziała. sukces; taka młoda, już tak bardzo utalentowana; było podobno cudownie! - pisze Katarzyna Raduszyńska.
nie mogę o tym mówić na głos. obiecałam, że nigdy nikomu o tym nie opowiem. ale nie umiem utrzymać w tajemnicy tej historii. przyjechała do mojego mieszkania osoba, dzięki której znalazłam się w bułgarii, koleżanka scenarzystka, producentka, osoba filmu. przepraszała, nie mogła wcześniej się spotkać, ponieważ poprzedniego dnia przeżyła armageddon. w trakcie jej producenckiego spotkania dostała telefon od kuzyna, który tego dnia był odpowiedzialny za cały koncert jennifer łopez, mający się odbyć za siedem godzin. pojechała do wielkiej hali, gdzie za te siedem godzin miało się zejść osiem tysięcy osób, a okazało się, że nikt nad niczym nie panuje, a jedna trzecia tzw. crew nie przyszła do pracy lub wymigała się zwolnieniem lekarskim. kuzyn pozostał sam na placu boju i wydzwonił kuzynkę. ona, przyjechawszy tam, zastała totalny chaos, nikt nie wiedział, co robić. osoba, ponoć odpowiedzialna za backstage managing okazała się osobą ni