Z dużą przyjemnością i z cieniem nadziei można odnotować długo oczekiwane ożywienie na warszawskich scenach. Styczeń przyniósł bardzo dużą liczbę premier, znacznie więcej niż ta, do której przyzwyczailiśmy się w ciągu paru ostatnich sezonów. Pocieszające jest także, że nareszcie nie kończy się na ilości, ale i podwyższył się także poziom prezentowanych spektakli. Wygląda na to, że obawa przed likwidacją, klapą artystyczną i frekwencyjną zaczyna (miejmy nadzieję) wymuszać wyższą jakość. Nawet jeśli nie dotyczy to wszystkich teatrów, dobrze chociaż, że widoczne są jakieś wysiłki. Może katastroficzne prognozy krytyków i w ogóle bywalców nie spełnią się tym razem? Aż się przestraszyłem pisząc te ostrożne pochwały i na wszelki wypadek odpukałem w najbliższy drewniany przedmiot. Premier było więc dużo, aż trudno zdecydować się, od której zacząć. Ponieważ jednak niedawno skończył się karnawał,
Tytuł oryginalny
Radosny Szekspir
Źródło:
Materiał nadesłany
Po prostu nr 9