Przyznam się na samym wstępie, że nie lubią sztuki Gabrieli Zapolskiej - "Moralność Pani Dulskiej". Tragifarsa ta, tak silnie zaciążyła nad naszym teatrem, i sztuką aktorską, że w zupełnie innych przedstawieniach często można odszukać elementy gierek z "Dulskiej" rodem. Nawet chwalony ponad miarę swych rzeczywistych zasług i przedstawień Teatr Stary z Krakowa nadal się nie może ustrzec od tych nieświadomych gierek aktorskich, rodem z owej nieśmiertelnej lektury szkolnej. Warszawski Teatr Narodowy na swej scenie na Woli podjął się więc niełatwej roli przybliżenia młodemu - pokoleniu przymusowych czytelników Zapolskiej jej najsłynniejszej sztuki. Myślę, że była to próba niezmiernie udana, ponieważ muzyką i scenografią - bardzo zresztą udaną autorstwa Małgorzaty Treutler wprowadziła nas doskonale w tamtą epokę tryumfującego drobnomieszczaństwa, a równocześnie pokazała, jak nieśmiertelny jest ów kołtun także i dziś, choć tak bardzo
Tytuł oryginalny
Radosny powrót kołtuna
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczywistość nr 11