"Dziennik Anny Frank" Erica-Emmanuela Schmitta w reż. Krzysztofa Prusa w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Anna Frank to nie tylko imię i nazwisko. To jedno z wielu świadectw Holocaustu. Historia nastoletniej Żydówki ukrywającej się z rodziną w jednej z kamienic w Amsterdamie znana jest na całym świecie. Na scenę udanie przeniósł ją Krzysztof Prus w Teatrze Nowym w Zabrzu. Jak wywołać w widzu, choćby na chwilę, lęk? Sprawić, by jego serce nagle zakołatało szybciej, ręce trochę się spociły, myśli zaczęły być niespokojne? By poczuł się niepewnie? Reżyser "Dziennika Anny Frank" znalazł łatwy, ale skuteczny sposób. Wchodząc na scenę, publika prowadzona jest przez zakamarki teatru, czyli wijący się to w prawo, to w lewo ciemny korytarz i wąskie schodki. Klaustrofobicznie, dziwnie. Dobrze, że trwa to tylko chwilę. Następnie zostajemy zaproszeni na scenę, gdzie w kameralnych, wręcz intymnych warunkach, rozegra się ludzki dramat. Ale my tego dramatu nie oglądamy. My go tylko czujemy, wiemy o nim z historii. Na scenie zaś - poprzetykanej chwilowy