Radomskie "Dożywocie" rozpoczyna się interesującą muzyką. Motyw ten przewija się w spektaklu jeszcze kilka razy. Przedstawienie grane jest bez skrótów i reżyserskich pomysłów. Nieco życia i humoru wnosi w jego senny rytm Konrad {#os#2665}Fulde{/#}. Jego Łatka jest zabawny a nawet sympatyczny. Na uwagę zasługuje także interesująco zgrany epizod Twardosza (Andrzej {#os#1460}Redosz{/#}) i Filip w wykonaniu Jarosława {#os#3934}Rabendy{/#}. Małgorzata {#os#4363}Rudnicka{/#} (Rózia) zrobiła wszystko, żeby przejść przez ten spektakl niezauważona. Jako jedyna kobieta w tej komedii powinna wnieść do przedstawienia przynajmniej trochę wdzięku. Nie uwydatnia ani poczucia nieszczęścia, jakim byłoby małżeństwo z Łatką, ani radości z ostatecznego związku z Leonem. Choć rzeczywiście nie ma się z czego cieszyć, gdyż Birbancki w wykonaniu Zbigniewa {#os#2928}Janiszewskiego{/#} jest postacią bezbarwną i nieciekawą.
Tytuł oryginalny
Radomskie "Dożywocie"
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny nr 13