Jednym z najważniejszych wydarzeń rozpoczynającego się właśnie Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu będzie inscenizacja "Iwony, księżniczki Burgunda " Szabo Mate.
Młody węgierski reżyser, który po raz pierwszy pracuje w naszym kraju, opowiada nam o pracy z polskimi aktorami, uwspółcześnianiu Gombrowicza i uprzedzeniu... do Polski. Powiedział pan, że bohaterka Pańskiej inscenizacji - Iwona to "zmokła, biedna Marilyn Monroe"..., czyli w pańskiej interpretacji główna bohaterka spektaklu to sfrustrowana seksbomba? - Dla mnie Marilyn Monroe czy choćby Michael Jackson stanowią symbol takiej naiwnej, niewinnej osoby, którą bardzo łatwo zniszczyć. Marylin Monroe jednak w przeciwieństwie do Michaela Jacksona udało się pozostać piękną. O czym chce pan swoją interpretacją pierwszej sztuki Gombrowicza porozmawiać z polskim widzem? - Chciałbym porozmawiać o tym, czy warto żyć bez prawdziwej miłości. Czy w pana spektaklu możemy się, spodziewać modnych ostatnio nie tylko w polskim teatrze współczesnych akcentów? - Kiedy powstawała ta sztuka, na pewno nic była w żaden sposób przestarzała, wręcz prz