Za nami festiwalowy weekend. Na scenie radomskiego teatru mogliśmy oglądać trzy przedstawienia.
W sobotę "Ferdydurke, czyli czas nieuniknionego mordu" [na zdjęciu] zgromadziła tłumy, głównie młodych widzów. Na spektakl w wykonaniu aktorów Teatru im. W. Bogusławskiego z Kalisza już od wielu dni nie można było kupić biletów. W czasie dwugodzinnego spektaklu na sali słychać było prawdziwe salwy śmiechu. Szczególne zainteresowanie wśród publiczności wzbudziła zaś lekcja łaciny i prowadzący ją nauczyciel. Drugim prezentowanym w sobotę spektaklem był belgijski "We save no lives". Johan Dehollander, Ryszard Turbiasz i Dirk Van Dijck -aktorzy i zarazem reżyserzy - przez około 70 min rozważają tematy cierpienia, sensu życia i śmierci, młodości i starości, zdrowia i choroby. W niedzielę festiwalowa publiczność zobaczyła kolejny zagraniczny spektakl. Tym razem z State Youth Theatre z Litwy przeniosła się na prawdziwą plażę razem z "Iwoną, księżniczką Burgunda". Aktorzy pokazali, jak każdym z nas rządzą mechanizmy, konwenanse. Co prz