"Nowy ład świata" w reż. Piotra Szczerskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.
Zaczyna się na liszajowatym podwórku teatru, za solidnie kutą bramą z ozdobnym napisem "Harold Pinter" od frontu. Widzowie podzieleni na grupy wędrują zapyziałymi schodami w różne zakamarki, by oddzielnie oglądać trzy miniatury angielskiego noblisty i zejść się na widowni przy czwartej. Bez owej podpórkowej włóczęgi po teatrze byłoby cienko: te późne drobiazgi Pintera nie dorównują dramaturgicznym osiągnięciom jego młodości. To sceniczne wizerunki nagiej opresji: jakiś śledczy znęca się nad opozycjonistą i jego rodziną, strażnicy nad ludnością okupowanego kraju. Portrety celne, przejmujące acz w szlachetnej oczywistości dość jałowe (jeśli ktoś , rzeczjasna, nie ma już ochoty smagać Busha za Guantanamo i Abu Ghraib; Pinter, jak wiadomo, czyni to, gdzie może, choć tu akurat nie szło o Irak). Najciekawsza miniatura jest najbardziej odlotowa. Londyński taksówkarz zrywa się z uwięzi centrali, sprawia wrażenie, jakby rozmyło mu się mias