Dzieje wystawień "Wyzwolenia" to dzieje kolejnych olśniewających teatralnych klap. Udane inscenizacje tego arcydramatu można policzyć na palcach. Tym bardziej więc trzeba podziwiać odwagę teatru "Adekwatnego", który zaryzykował i - wygrał. Przynajmniej na tyle, na ile mógł wygrać teatr mały, dysponujący właściwie tylko... entuzjazmem aktorów.
Duża w tym zasługa reżyserów (Magda Wójcik i Henryk Boukołowski), którzy udramatyzowali tekst Wyspiańskiego skracając go i rozpisując od nowa pomiędzy pięciu aktorów; jeszcze większa zasługa samego dramaturga, który pisząc swe dzieło na przełomie 1901/1902 roku utrafił w pewne paradoksy polskiego patriotyzmu. Rolę Konrada gra Henryk Boukołowski, rolę Muzy, która wprowadza go w teatr i (jako Geniusz) mami tym teatrem Magda Wójcik. Pozostałe role zostały połączone i oddane trzem maskom; grają je: Iwona Urbańska, Cezary Kapliński i Tadeusz Wieczorek. W ten sposób zniknęły z "Wyzwolenia" barwne lecz szkicowo przedstawione sylwetki w rodzaju Karmazyna czy Hołysza, zniknęły greckie Erynie - dramat wizji zamienił się w dramat idei. Sztuka straciła rozmach - zyskała skupienie, przestała być dramatem historycznym stała się rachunkiem sumienia Polaka. Nastrój snu ustąpił nastrojowi spowiedzi. Teatr "Adekwatny" konsekwentnie zmierza w stronę stwo