W sobotę (4 czerwca) w Teatrze Ludowym odbyła się ostatnia premiera sezonu - czyli "Miarki za miarkę" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Wieczór był też okazją do pożegnania się dyrektora Jacka Stramy, który kierował Ludowym od jesieni 2005 roku. I myślę, że był to dobry czas tej sceny. Niełatwej wszak do prowadzenia. Z klasą żegnał się Jacek Strama zarówno z widzami, jak i z zespołem - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.
Szczęśliwie mam usprawiedliwienie, mam też świadków. Ani w piątek, ani w sobotę nie mogłem. Musiałem wyjść z domu. W piątek w Piwnicy pod Baranami Leszek Wójtowicz obchodził 35-lecie swej obecności w tym kabarecie; liczy ten czas od recitalu "Niepewna pora". Zmieniały się realia, runął PRL, do nieśmiertelnej "Mojej litanii" dochodziły nowe piosenki - stworzył ich ponad 300, tylko ów tytuł pozostaje aktualny, a ostatnio nawet jakby złowieszczą wymowę wyostrzył. Bo Leszek poza tym, że opiewa Piotra Skrzyneckiego, Janinę Garycką i "świetliste oczy żony", to głównie pisze i śpiewa "o sprawach, które wszyscy znamy", o naszym zmaganiu się z wolnością i uporczywie pyta: "Jaki jesteś, mój kraju?". I takie też poruszające piosenki przedstawił tego wieczoru... W kraju, w którym bardowie są gatunkiem zanikającym, Wójtowicz niezmiennie staje przed widownią sam z gitarą, pragnąc "serca poruszyć i pamięć" - jak napisał w tekście "Jak traw