EN

3.11.2016 Wersja do druku

Pycha

"Czekając na Godota" Samuela Becketta w reż. Michała Borczucha w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku W SIECI.

Michał Borczuch podważa sens wystawiania dziś Becketta. Ale wychodzi mu na odwrót. Powiedzmy sobie szczerze: gdy ktoś zabiera się do "Czekając na Godota", pytania, po co to robi, w ogóle się nie zadaje. Tego się nie definiuje, tak samo jak nie definiuje się pojęcia zbioru czy punktu w matematyce. Tak samo jest z "Hamletem". To aksjomaty sceny. Zatem Borczuch idzie pod prąd. Jego łódzki "Godot" powstał jako eksperyment, w którym reżyser bada granice wolności w teatrze. Jak wiadomo, Towarzystwo Beckettowskie zabrania zmieniania w inscenizacjach nawet jednego słowa, i to nawet w didaskaliach. Dlatego w przedstawieniu nie zobaczymy samej dramatycznej sytuacji, którą teatr powtarza od ponad 60 lat i nie ma dość, ale zmagania twórcy z materią, której nie jest w stanie sprostać. Bo Borczuch chce nam powiedzieć, że w dzisiejszym teatrze reżyser nie może być niewolnikiem tekstu. Samo założenie warte scenicznej dyskusji, tyle że wykorzystanie do tego "Go

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pycha

Źródło:

Materiał nadesłany

wSIECI nr 44/31.10

Autor:

Przemysław Skrzydelski

Data:

03.11.2016

Realizacje repertuarowe