- Nasza współpraca przypomina wyprawy terenowe: zachowujemy się jak antropolodzy na terenie polskiej kultury teatralnej, gdzie w sposób bezczelny wprowadzamy jakże denerwującą postawę, którą nazywa się intelektualizmem - mówią Weronika Szczawińska i Bartosz Frąckowiak w rozmowie z Arkiem Gruszczyńskim z Dwutygodnika Strony Kultury.
AREK GRUSZCZYŃSKI: W projektach, które do tej pory razem zrealizowaliście, zamieniacie się rolami reżysera i dramaturga. Czemu ta zamiana ma służyć? WERONIKA SZCZAWIŃSKA: Po pierwsze, dzięki temu wdrażamy model pracy oparty na rozmywaniu ostrych granic kompetencji i hierarchii, kwestionując ich zasadność. Irytuje nas obraz, który jeszcze często pokutuje na przykład w myśleniu dyrektorów: reżysera hegemona, przychodzącego z wizją podyktowaną mu przez aniołów i obwieszczaną aktorom. Mamy poczucie, że przepływ pomysłów i idei realizowany w duecie jest ciekawszy, złożony. W naszym reżysersko-dramaturgicznym tandemie utrzymane są pewne obciążenia związane z poszczególnymi rolami, ale, paradoksalnie, odpowiedzialność za spektakl jest większa, ciężar nie jest przerzucony na jedną osobę. BARTEK FRĄCKOWIAK: Nasze pomysły były wypracowywane w nieustannym dialogu. Odbijaliśmy je od siebie, kwestionowaliśmy, zapalaliśmy się do nich wspólnie,