"Kordian" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Jeżeli ktoś spodziewał się, że zobaczy na scenie polonistyczną pomoc szkolną, to się zawiódł. Zawiedli się niestety też ci, którzy spodziewali się odkrywczej interpretacji, dyskusji z romantyzmem czy choćby atrakcyjnego teatru. Janusz Wiśniewski tak pociął i poprzestawiał tekst Słowackiego, że oglądaliśmy jakby inny dramat - znacznie jednak mniej ciekawy od oryginału. Być może uznał, że skoro "Kordian" ma luźną strukturę, można ją jeszcze poluźnić. Rezultat jest taki, że oglądamy puzzle, w których tylko z rzadka jeden kawałek pasuje do drugiego, w dodatku złożone z dwóch różnych kompletów. Jeden to resztki "Kordiana", drugi - teatr Janusza Wiśniewskiego. W "Kordianie" gra się bardzo tradycyjnie. Polega to na tym, że gdy aktorzy mają do powiedzenia większy fragment tekstu bądź cudem ocalałą z reżyserskiej dekonstrukcji scenę, deklamują z zacięciem godnym szkolnego egzaminu z wiersza (Grzegorz Mielczarek - Kordian) bądź graj�