"Przedtem/Potem" w reż. Pawła Miśkiewicza a scenie Kameralnej Starego Teatru w Krakowie. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.
Podobieństwo krakowskiej inscenizacji sztuki Rolanda Schimmelpfenniga "Przedtem/Potem" do balonika polega na tym, że pierwsza część spektaklu precyzyjnie wyreżyserowana przez Pawia Miśkiewicza i świetnie zagrana (co w Starym zdarza się ostatnio, niestety, bardzo rzadko) bawi trafnością obyczajowych obserwacji. Potrafi rozśmieszyć banalnością ludzkich rozmów, ale długie chwile pozbawione jakiegokolwiek dialogu wypełnione są rozciągniętymi, zdawałoby się, ponad prawa sceny aktorskimi działaniami. Wywody o doskonałości kształtu zwyczajnej żarówki, geniuszu ludzi, którzy wyprodukowali takie urządzenie, zbudowali elektrownie i kopalnie, które żarówkę tę uruchamiają - wygłaszane w piżamie bawią swoim absurdem. Miśkiewicz bawi się rzeczywistością przeniesioną na scenę niemal w skali 1:1 i trzeba przyznać, że wykazuje ogromne poczucie humoru, w które po jego ostatnich przedstawieniach można było bezpowrotnie zwątpić. Balonik błyszczy, aż