W olsztyńskiej inscenizacji znajdujemy wszystkie atrybuty operetki - są arie i arietki, pióra, koafiury i tiurniury, rozświetlone schody, blichtr i blask. Postacie poruszają się w tanecznym rytmie, rozprawiając i knując intrygi, dając ponosić się swym beztrosko-radosnym "ble, ble, ble...". Jak tego chciał Gombrowicz, przyprawiają sobie "pupy" i "gęby". Jak tego także chciał autor "Iwony, księżniczki Burgunda", wszystko to podszyte jest tragizmem pustej egzystencji jednostki ludzkiej i organizacji świata. W każdym calu operetkowa jest ta "Operetka", a im bardziej serio zagrana - tym śmieszniejsza i groźniejsza zarazem. Kilkoro spośród olsztyńskich aktorów koszalińska publiczność mogła rozpoznać jako dawnych znajomych z rodzimej sceny. Tym przyjemniejsze było to spotkanie, że niegdyś grający w BTD Władysław Jeżewski jako Książę Himalaj i Hanna Wolicka jako Księża Gospodyni stworzyli dobre, czy nawet - jak Danuta Markiewicz jako Ks
Tytuł oryginalny
Pustota nadziana dramatem
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pomorza nr 256