Jak grać dzisiaj Czechowa, by nie zgubić zapisanego w jego dramatach "życia" a zarazem udowodnić, że może on w ciekawej formie zaistnieć na współczesnej scenie? - o "Wiśniowym sadzie" w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, w reżyserii Tomasza Koniny pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.
Jak grać dzisiaj Czechowa, by nie zgubić zapisanego w jego dramatach "życia" a zarazem udowodnić, że może on w ciekawej formie zaistnieć na współczesnej scenie? "Wiśniowy sad" w reżyserii Tomasza Koniny nie jest niestety odpowiedzią na to pytanie. Pokazuje raczej, jak trudno jest go dobrze zagrać. Nie sposób bronić pomysłu, który na scenie sam się nie obronił, sprawiając wrażenie, że nikt nie przypilnował żeby go dopracować. Bo pomysł Konina zdecydowanie miał, może nawet kilka i stąd w przedstawieniu chaos i różnorodność elementów i rekwizytów, dla których niekiedy trudno znaleźć sensowne uzasadnienie. Publiczność siedzi na scenie po dwóch stronach tak, że widzi się wzajemnie, ale aktorzy przez większość czasu grają przodem do pierwotnej wpisanej w plan budynku widowni. Widzowie mogą obserwować akcję niemal tylko z boku. Ci, którzy siedzą bliżej domu (główny element scenografii autorstwa Macieja Chojnackiego) widzą znacznie mnie