EN

22.02.2024, 15:10 Wersja do druku

Puste stany

„Pustostany” Doroty Kotas w adaptacji i reżyserii Waldemara Wolańskiego w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Wanda Świątkowska, członkini Komisji Artystycznej 30. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

fot. Krzysztof Bieliński/Białostocki Teatr Lalek

Chyba każdy tak czasem ma, że nie chce wychodzić z domu i rozmawiać z ludźmi. Bohaterka Pustostanów Doroty Kotas twierdzi: „Ogólnie życie nie jest złe, kiedy się je ogranicza, kiedy się z nim nie przesadza, kiedy przestaje cię naprawdę dotyczyć”. Egzystuje w swoim świecie w podupadającej kamienicy na Pradze, odbijając się od rzeczywistości i snując własną opowieść.

Proza Doroty Kotas okazuje się atrakcyjnym materiałem dla teatru. W 2022 roku Hanna Kłoszewska zrealizowała wraz z młodą ekipą adaptację jej debiutanckiej powieści w Teatrze Ochoty w Warszawie w ramach programu „Teatr Neuroróżnorodny” (spektakl brał udział w poprzedniej edycji Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej), w 2023 Pamela Leończyk i Helena Urbańska w Teatrze 21 / Centrum Sztuki Włączającej przygotowały spektakl na podstawie kolejnej powieści Kotas Cukry. Zaś w Białostockim Teatrze Lalek Waldemar Wolański powierzył neurotyczny monolog Pustostanów Łucji Grzeszczyk i osadził go w tekturowej, odrealnionej dekoracji Joanny Hrk.

Strumień świadomości bohaterki składa się na półtoragodzinny monodram o mierzeniu się z magmą codzienności – nie tylko o mieszkaniu w pustostanie, ale przede wszystkim o „pustych stanach” – pauzach w egzystencji, momentach wycofania i zawieszenia, kiedy to zrobienie prania okazuje się wyczynem ponad siły. Waldemar Wolański, tworząc scenariusz, wybiera kilka epizodów z książki – raczej tych zabawnych, surrealnych i słodko-gorzkich, starając się utrzymać adaptację w lekkim tonie (pomija na przykład kwestię molestowania seksualnego). Usłyszymy więc opowieść o karle mafii, który po utracie pracy urósł i został pijakiem, o pozagrobowej korespondencji z fundacją Tadeusza Rydzyka, współobcowaniu z duchami zmarłych sąsiadów, pisaniu książki o „niczym” czy szukaniu pracy. Jest w tym groteskowym monologu sporo trafnych i błyskotliwych obserwacji. Placówka Poczty okazuje się „Polską  w  skali  mikro”: mieszaniną mitów narodowych, przepisów siostry Anastazji i kolorowanek z sarmatami. „To największy dom handlowy, który nie jest domem handlowym” – zauważa bohaterka. Stanie kolejce do okienka to poligon przetrwania, a omdlałych staruszków pakuje się do paczek niespodzianek.

Anegdota o sąsiadkach walczących ze stresem prowadzi do spiętrzenia absurdów, a w efekcie do wybuchu serca, utraty kota i utonięcia. W życiu czai się tyle niebezpieczeństw, że czasem lepiej zamknąć się w łazience i nie wychodzić z wanny.

Wspaniałe odzwierciedlenie tego wsobnego świata stanowi rysowana na dyktach scenografia Joanny Hrk – komiksowa, pełna szczegółów i ruchomych elementów, ale czarno-biała, schematyczna, wyprana z kolorów. Rozstawiane kartony przypominają trochę teatrzyk domowy, a trochę trójwymiarowe książeczki dla dzieci – DIY: narysuj sobie świat, skoro ten za oknem nie jest z tobą kompatybilny. Aktorka wydobywa ze skrzyni płaskie rozkładane figurki kotów, petentów na poczcie, ekspedientek, sąsiadów, dzieci i pijaków, zasiedla nimi na chwilę płaski świat, po czym je składa i chowa w skrzyni, tam też lądują tekturowe rekwizyty: kubki, buty, radia, kwiatki – wszystkie w wymiarze 2D, jakby zabrakło im głębi, wnętrza…

Minimalistyczna i prowizoryczna scenografia oddaje minimalizm i prowizoryczność istnienia bohaterki – jakby na chwilę, w przelocie, na moment. Bo Pustostany są w gruncie rzeczy opowieścią o wylogowaniu się z życia, ucieczce od presji sukcesu i przymusu sensu. Dorota Kotas w jednym z wywiadów mówiła: „Świat coraz bardziej pęka i powstaje coraz więcej szczelin, przez które wylewa się niedopasowanie i niemożliwość spełnienia zbiorowych marzeń o sukcesie w życiu. Wizja idealnego życia jest już w większym stopniu fikcją niż czymś dostępnym, co można sobie wybrać i przeżyć”[1]. Czasem receptą jest przystanąć na poboczu, zaczekać, nie dać się wciągnąć w tryby rzeczywistości. „Poza tym i tak nie wierzę w czas ani rzeczywistość – uważam je za zjawiska przereklamowane. Dlatego mój stosunek do czasu jest pełen pogardy” – mówi bezimienna bohaterka Pustostanów. Jej sposoby wykręcania się z rzeczywistości obrazują na przykład próby szukania pracy. Oferty wybiera losowo, wpisując do CV wszystkie kursy, które planuje kiedyś zrobić, bo „brzmią super”, a w odpowiedzi na telefony potencjalnych pracodawców informuje, że dostała już lepszą propozycję. Poddaje się w końcu przy ofercie z kiosku Ruchu, bo praca w przybytku „tylu wspaniałych, bezużytecznych przedmiotów” może być ciekawym doświadczeniem i przy okazji spełnieniem marzeń z dzieciństwa. Jednak po pół godzinie spędzonej w okienku bohaterka rezygnuje, bo obawia się wypalenia zawodowego…

Łucja Grzeszczyk odgrywa z wdziękiem i humorem wszystkie absurdalne sytuacje, to ona niesie ten spektakl. Delikatna, bez makijażu, w burej piżamie jest niemal przezroczysta, krucha, pół-obecna, a jednocześnie nadwrażliwa, w ciągłej panice, lęku i nerwowym słowotoku, z uśmiechem, który może być też tikiem. Za ironią i bystrością spojrzenia ukrywa oceany smutku. I to właśnie aktorka dodaje temu tekstowi – który może irytować afektacją i infantylizmem – wiarygodności i prawdy. To ona ukonkretnia bohaterkę Pustostanów i jej fobie. Grzeszczyk momentalnie zjednuje sobie widownię – zagaduje ją, podchodzi, zaczepia, podrzuca rekwizyty „do potrzymania”. Oswaja nas i niezauważalnie wciąga w świat swojej wyobraźni i neuroz.

Można śmiać się z nieudolnych działań bohaterki, do czego prowokuje dowcipny język monologu i komizm tej kreacji, ale gdzieś głęboko czają się niepokój i troska – pytania o diagnozę, o wolę życia, o to czy bohaterka przetrwa, czy się podda – i tak, jak marzy, rozpuści się w końcu w wannie. Co uruchamia pytania o wartość naszego krzątactwa, marzeń, pracy, sukcesów i istnienia… Humorystyczna przypowiastka o samotnej, nieprzystosowanej kobiecie nieoczekiwanie stawia ważne egzystencjalne pytania. I wygranie tej cienkiej granicy między chorobą, horrorem codzienności a anegdotycznością „zabawnych historyjek” udało się w BTL-u tak, że aż boli.

[1] Lesbijki będą ratować świat, z Dorotą Kotas rozmawia Marta Zdanowska, 29.08.2020 (źródło: https://magazynkontakt.pl/kotas-lesbijki-beda-ratowac-swiat/, dostęp: 19.02.2024).

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne