Książka "Teatra polskie. Rok katastrofy" Dariusza Kosińskiego pojawia się późno, bo po trzech latach od wydarzeń w Smoleńsku, musi więc przedrzeć się przez zmęczenie tym tematem, wyczerpanie emocji, pewien rodzaj zniechęcenia i złości. Chcę wierzyć, że to się uda - ponieważ dzięki temu może mieć choć częściowy wpływ na zmianę jakości debaty publicznej w Polsce - pisze Marta Keil na swoim blogu.
Problem katastrofy smoleńskiej (a zwłaszcza domniemań dotyczących przyczyny wypadku) bardzo już nas zmęczył, jednak po trzech latach od wypadku temat ten wciąż wyłania się niemal zewsząd, i to nie tylko przy okazji kolejnej rocznicy. Można oczywiście próbować go unikać, filtrując wiadomości, jednak na dłuższą metę nie ma to żadnego sensu. Temat i tak nas dopadnie, w najmniej spodziewanych okolicznościach - np. przy naprawie pralki. Goszczący ostatnio w moim domu monter pralki okazał się wiernym i bezwzględnym wyznawcą teorii o smoleńskim zamachu. Obwieścił ją jako prawdę oczywistą, nie dopuszczając myśli, że mogą istnieć inne, alternatywne sposoby myślenia. Świat z jego perspektywy jest bardzo dobrze rozpoznany i uporządkowany: precyzyjnie podzielony na czarne i białe, "naszych" i obcych, "prawdziwych Polaków" i spiskowców (lub ludzi Putina - jak kto woli), swoich i wrogów, z którymi trzeba walczyć. Wróg (utożsamiany z rządem i tymi