"Pupa" w choreogr. Anny Hop w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Dorota Kozińska w Tygodniku Powszechnym.
Gombrowicz zaadaptowany na potrzeby baletu? Okazuje się, że można! KARIERZE CHOREOGRAFICZNEJ ANNY HOP kibicuję od samego początku - od jej spektakularnego debiutu na drugich warsztatach Polskiego Baletu Narodowego "Kreacje" (2010), kiedy 19-letnia wówczas tancerka przedstawiła świeżą, dowcipną etiudę "W malinowym chruśniaku". Wszystko w niej było inaczej w porównaniu z propozycjami starszych kolegów: począwszy od japońskiej muzyki, poprzez sam język tańca, nawiązujący z jednej strony do kolaży Merced Cunninghama, z drugiej zaś do baletów punkowych Michaela Clarka, na żywiołowym poczuciu humoru skończywszy. I tak już zostało: Hop konsekwentnie tworzy choreografie odrębne, pracując z ciałem tancerza jak z tworzywem rzeźby, a z jego gestem i mimiką - jak reżyser w teatrze dramatycznym, nie popadając w patos i nie tracąc dystansu do samej siebie. Już w 2012 r. zaczęto ją podpytywać, kiedy zrealizuje pełnowymiarowy spektakl taneczny. Rok późnie