"Żelazne waginy" Macieja Łubieńskiego i Michała Walczaka w reż. Michała Walczaka z Pożaru w Burdelu w Składzie Butelek w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Dziewczyny z kabaretu Pożar w Burdelu idą w ostre, feministyczne granie. Poznajcie Żelazne Waginy. O swojej muzyce mówią: latte-punk. Chciałoby się napisać: weteranki Jarocina po latach wyciągają z kąta zakurzone gitary. W końcu, jak śpiewa na początku spektaklu-koncertu Agnieszka Przepiórska: "Każdy kiedyś był punkiem albo skinem". Ale przed założeniem zespołu bohaterki wiodły "zupełnie banalne życie" - między "oazą" na prowincji a korporacją w stolicy. Żelazne Waginy pewnym krokiem idą po cienkiej linii - ironicznie ogrywają nostalgię klasy średniej za buntem i undergroundem, inscenizują groteskowo przerysowane lęki przed dyktaturą, a jednocześnie wyrażają rzeczywisty kobiecy gniew. Bohaterki popularnego kabaretu uciekają na Pragę ze Szpitala Świętej Rodziny, gdzie szalony naukowiec testował na nich nową metodę leczenia bezpłodności - "nacjotechnologię". "Papież najlepszym przyjacielem kobiety" Są bardziej bezpretensjonalne