O "Zimowej opowieści" Krzysztofa Warlikowskiego pisano już bardzo dużo i zazwyczaj w samych superlatywach. Niektórzy mówili nawet, że to najlepsza inscenizacja szekspirowska w polskim teatrze od ładnych kilku lat i sam Szekspir tak wystawiłby dziś swoją sztukę. Sprawa nie jest tak oczywista. Od kilku lat z ogromnym zainteresowaniem śledzę twórczość Warlikowskiego. Niezależnie, czy jego spektakle okazywały się sukcesem (jak choćby znakomity, a trochę niedoceniony "Roberto Zucco"), czy porażkami (jak "Trucizna teatru"), zawsze imponowały konsekwencją. Z poznańskim przedstawieniem jest inaczej. Pierwsza scena przenosi nas w świat baśni. Na scenie Hermiona (Antonina Choroszy) prosi swego synka Mamiliusza (Mateusz Hornung), by opowiedział jej smutną historię. Sekwencja ta znajduje się w II akcie dramatu, ale umieszczona w prologu spektaklu mogłaby wyznaczać jego tonację. Tym bardziej że Warlikowski i autorka scenografii Małgorzata Szczęśniak
Tytuł oryginalny
Pułapka wieloznaczności
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 6