"Życie jest snem" w reż. Kuby Kowalskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku i "Życie to sen" w reż. Wojtka Klemma w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Jacek Wakar w Teatrze.
Życie snem zarówno w ujęciu Kuby Kowalskiego, jak Wojtka Klemma łączy konkluzja: ucieczka od opresywnej rzeczywistości kończy się jeszcze większą opresją. Tego samego dnia i o tej samej godzinie na dwóch scenach - w Teatrze Kameralnym w Sopocie (scena gdańskiego Wybrzeża) oraz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie - wystawiono tę samą sztukę. Nie chodzi jednak o "Zemstę" Fredry czy inną pozycję z żelaznego kanonu polskich lektur, ale o utwór w obiegu obecny, ale przez inscenizatorów, by tak rzec, nie nadużywany. "Życie jest snem" Pedra Calderona de la Barca co jakiś czas w repertuarach się pojawia, ale zazwyczaj przechodzi bez echa. Kiedy pada ten tytuł, odwołujemy się zatem do najlepszej i najbardziej znanej inscenizacji Jerzego Jarockiego, zrealizowanej w krakowskim Starym Teatrze w 1983 roku. Segismunda grał wtedy Krzysztof Globisz, Rosaurą była Dorota Pomykała. Jarocki stworzył nieprawdopodobnie pojemny teatralny wehikuł, w którym mieściła