Ktoś mógłby pomyśleć, że aktorzy teatralni, zakładając kabaret pod nazwą PUK, będą się z niej tłumaczyć na przykład Szekspirem i jego "Snem nocy letniej"... Nic z tego. Podczas swojego debiutanckiego programu, który od miesiąca można podziwiać w Molierze, artyści oznajmili na wstępie, że nazwa kabaretu... zupełnie nic nie oznacza - pisze Aneta Zadroga w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Pośmiać się z samych siebie to sztuka. Nie każdemu się udaje. Ale gdy mniejsze i większe wyczyniane przez nas głupstwa poddać kabaretowej obróbce, śmiejemy się do rozpuku. Pod warunkiem że artyści zachowają umiar i subtelnie pokażą komizm naszych codziennych zachowań. Kabaretowi PUK ta sztuka się udała już w debiutanckim programie. Z czego śmiali się widzowie? Ano na początek z problemów studenta szukającego mieszkania. Że zadanie to wymaga dużo cierpliwości i umiejętności negocjacyjnych wie każdy, kto choć raz poszukiwał w Krakowie własnego lokum. Starsza dewotka, typ spod ciemnej gwiazdy, niedomyci pseudoartyści czy wesoła studencka komuna to tylko niektórzy z autorów ogłoszeń, na jakie trafić może nieświadomy trudów poszukiwań student z gazetą w dłoni i krótkim czasem na znalezienie tymczasowego miejsca zamieszkania. Skecz o studencie szukającym własnego kąta to jeden z najlepszych w programie kabaretu. Oglądając występ artyst