Rzeczywistość się zmienia. Jednak nowe nazwy znanych skądinąd przybytków dla duszy i ciała wprawiają w zdumienie. Fabryka Trzciny na Pradze, kultowe, jak się dziś powinno mówić, miejsce wystaw, bankietów, koncertów, została oswojona, ale co to jest "fabryka nastroju" albo "fabryka próżności"? Czy chodzi o jakieś ekskluzywne Spa? Zakłady usługowe o nazwach "farma piękności", "oaza urody", "manufaktura" albo "fabryka fryzur", "warsztat woni" czy "klinika paznokcia" lepiej omijać szerokim łukiem. Ich pretensjonalne nazwy każą przypuszczać, że oskubią klienta z forsy dokumentnie, tylko wcześniej mózg mu wypudrują na różowo. Fryzura w stylu piorun strzelił w siano okaże się najmodniejsza, a bez doklejonych tipsów pomalowanych w odlotowe wzory nie sposób się pokazać w towarzystwie... Bezrobotnych chyba, bo jak pracować z trzycentymetrowymi pazurami? Słowotwórstwo przedsiębiorców zagarnia kolejne dziedziny życia: zamiast w piekarni każą teraz
Tytuł oryginalny
Pudrowanie mózgu
Źródło:
Materiał nadesłany
Twórczość nr 6