EN

30.01.2013 Wersja do druku

Pudrem w widmo komunizmu

W zestawie z biletem na "Les Misérables" Toma Hoopera powinno dostawać się kieszonkowe wydanie "Kapitału" Karola Marksa. Niemiecki filozof jako reader's companion dla filmu nie tylko przywracałby fabule "Nędzników" jej pierwotny polityczny pazur, ale po prostu nadawałby sens - o najnowszej ekranizacji musicalu Claude'a-Michela Schönberga pisze Konrad Niemira w Kulturze Liberalnej.

Film Hoopera, chociaż śpiewa się w nim o uczuciach i polityce grubo przez ponad dwie godziny, nie jest bowiem niczym więcej niż migawką sentymentalnych pocztówek i wydmuszką bez treści. Lista niewypałów jest niebezpiecznie długa, a proste wyliczenie tego, co realizatorom się nie udało, ani nie wnosi niczego do dyskusji, ani nie leczy skołatanych nerwów bardziej wyrobionego widza. Łatwo przewidzieć, że film będzie sukcesem finansowym i że wpasuje się w gusta szerokiej publiczności. Tak zwany inteligent tym bardziej wyjdzie z kina pochmurny i pesymistyczny. Powrót aktorów prowincjonalnych Poprzedni, głośny film Hoopera "Jak zostać królem" choć ocierał się o melodramat, miał w sobie iskrę odróżniającą go od landrynkowej poetyki "Nędzników". Bohater, grany przez Colina Firtha, przechodził w filmie przemianę od zwyczajnego mężczyzny z problemami do króla potrafiącego wynieść się ponad swoje słabości - od obywatela Jerzego Windsora do

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pudrem w widmo komunizmu. O filmie "Les Misérables" Toma Hoopera

Źródło:

Materiał nadesłany

kultura Liberalna nr 212/29.01

Autor:

Konrad Niemira

Data:

30.01.2013

Wątki tematyczne