EN

23.01.1968 Wersja do druku

Pudełka po węgiersku

Świetny jest Czesław Wołłejko jako węgierski major, który z frontu wojennego chroni się na dwutygodniowy urlop do zacisznej wsi i tu w rodzinie strażaka Tota rządzi po swojemu. Jest u kresu sił, nerwy zawodzą, zmęczenie graniczy już z obłędem. I obłędne są jego poczynania. Przede wszystkim działa strach... Major wszędzie widzi niebezpieczeństwo, słyszy głosy przeciw sobie, węszy podejrzenia - i awanturuje się. Łaskotanie wydaje mu się ugryzieniem, niewyraźne spojrzenia - sprzeciwem, ziewanie - aluzją osobistą. Wobec tego chce jakoś uporządkować rodzinę Totów, czymś ją zająć i zatrudnić. Niech to będzie wycinanie i klejenie tekturowych pudełek. Też dobre jako idea. Absorbuje i nie pozwala myśleć - o tym i o czym innym. Np. o tym, jak pozbyć się majora, i bo myślenie jest również niebezpieczne. I wszystko doskonale się udaje - do czasu. Strach majora odbija się o strach rodziny Totów, która potrzebuje go dla ratowania syna i ulega - z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Życie Warszawy" nr 20

Autor:

August Grodzicki

Data:

23.01.1968

Realizacje repertuarowe