"Kandyd" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Volt Air jako nazwa dla biura podróży, a Wolter jako kierownik grupy urlopowiczów? Nie ma jeszcze wycieczek ekstremalnym szlakiem ciężkich doświadczeń wolterowskiego Kandyda, ale kto wie? Po łódzkiej prapremierze musicalu Leonarda Bernsteina widz czuje się jak po wcieczce zagranicznej z przeładowanym programem - wyczerpany i znużony. Z satyry na filozofię niezmąconego niczym optymizmu, zawartej w powieści z 1759 roku powstała satyra na współczesne podróżowanie. Realizator Tomasz Konina wysłał tłum ludzi w drogę szlakiem sławnego prostaczka Kandyda. Sceniczna maszyneria szaleje. Akcja toczy się na wszystkich piętrach - na wieży, na morzu, na plaży, w pałacu. Inscenizatorskie pomysły przetaczają się jak tsunami. W takim permanentnym zamieszaniu naiwny Kandyd ma niewiele szans, by przebić się ze swoimi racjami, a jego pogmatwane przygody - nieustanna wędrówka za ukochaną Kunegundą wielokrotnie zgwałconą przez wojsko, niby zamordowaną, a jednak "n