Dwa lata temu uczeni filologowie i teatrolodzy stwierdzili, że Witkacy-Prorok zrobił swoje i będzie musiał odejść. Tym bardziej, że niektóre jago proroctwa byty zgolą nietrafne. Okazuje się jednak, m właśnie owi uczeni byli złymi prorokami. Witkacy nadal bywa odczytywany na wszystkie możliwe sposoby. Z żadnego (a szczególnie z jednego) nie rezygnuje Mikołaj Grabowski.
Przywołuje Witkacego na serio i dla zgrywy, z powodów ogólnoludzkich i ze względu na własną rodzinę, z racji politycznych i estetycznych. I w ogóle dlatego, że widzi w nim wszystko. Owo "wszystko" postanawia zmieścić w trzech godzinach spektaklu. To go niestety gubi. Przewrotna Witkacowska estetyka powieści-worka nie usprawiedliwia workowatości widowiska, które w przeplatających się scenach traktuje o: narodzinach, życiu i śmierci komunizmu, narodzie, inteligencji, kościele, prostym ludzie, rewolucji niwelistycznej, nędzy czasów dzisiejszych, nienasyceniu, demonizmie i perwersji, oraz o tym, że tak naprawdę, to wszystko sprowadza się do prostej formuły, nazwanej przez pisarza "to w to". Ostatnia myśl jest przez Grabowskiego szczególnie chętnie i dobitnie eksponowana. Niestety bez należytego i założonego przez autora "Pożegnania jesieni", ironicznego dystansu. W zasadniczym dialogu Hela Bertz (Iwona Bielska) unosi szaty i pokazuje swoje "to" Atanazemu (M