EN

1.09.1985 Wersja do druku

Ptaki Prometeusza

W widowisko, w tę całą sprawę, wchodzi się z trudem i nie od razu. Całość trwa skąpą godzinę, początkowe sekwencje wsze­lako to szukanie teatru takiego, jakiego u {#os#1241}Grzegorzewskiego{/#} nie ma, niepotrzebne zgadywanie znaczeń. Potem dopiero narasta intensywność przekazu, powstaje pole doświadczeń już właści­wie wspólne. Czas widowiska popycha ku postawie partnerskiej wobec toczącej się sprawy: o człowieku, przedmiotach, o innych ludziach - i o śmierci. Ruch wśród ludzi i przedmiotów - ku śmierci - to formuła dostatecznie pakowna, by każdy odnalazł w niej miejsce dla siebie, prawda? Godzina u Grzegorzewskiego już tytułem wskazuje na upływ czasu. Żywioł muzyczny, dźwiękowe narastanie widowiska, ukła­dające się od przypadkowych hałasów ludzkiego - z sobą - obcowania po nieprzypadkowy huk strzałów, po egzekucję, także podpowiada takie znaczenie czasu, jakie niesie z sobą doświad­czenie osobniczej świadomości. Powolne ciemnie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 9

Autor:

Stefan Treugutt

Data:

01.09.1985

Realizacje repertuarowe