Wojciech Pszoniak spotkał się już z Aleksandrem Fredrą w pamiętnej "Zemście" zrealizowanej przez Zygmunta Hubnera w Powszechnym przed bez mała dwudziestu laty. W celowo prowizorycznych dekoracjach, w markowanych kostiumach, bez dbałości o iluzję sceniczną grano tam niejako wyjęte z obyczaju, ponadczasowe spięcia charakterów, błyskotliwe i prześmieszne. Po trosze z ducha tamtego spektaklu jest dzisiejszy Łatka, wchodzący na scenę jeszcze przed przedstawieniem, bez charakteryzacji, w ubranku całkiem współczesnym i ważący w ręku frędzel kurtyny, jakby chciał oszacować jego wartość. Aliści za kurtyną Polskiego czeka na niego elegancka, lecz przecież dosłowna, odwieczna, rzekłoby się, sceneria "Dożywocia" z tradycyjnej sceny, projektowana przez Łucję Kossakowską. Aktorstwo Pszoniaka, nonszalanckie, bez dbałości o styl i konwencje, skupione - jak w Papkinie u Hubnera, choć o wiele mniej skutecznie - na wygrywaniu sytuacyjnych i chara
Tytuł oryginalny
Pszoniak w starych dekoracjach
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 45