Otwiera ją fragment monologu z Mont Blanc z "Kordiana", zamyka "Grób Agamemnona".
W środku przykrojona dla potrzeb inscenizacji "Lilla Weneda", której fabułę przywołuje się tu jako rodzaj seansu psychoanalitycznego, ćwiczenie ""z Polski" i polskości mające wyzwolić majaki i zmory podświadomości narodowej. Bardzo interesująca, znacząca i potrzebna lekcja romantyzmu. Tego, o którym zwykliśmy zapominać: kpiącego i raniącego, miotającego obelgi i zniewagi pod adresem narodu i jego sił moralnych, intelektualnych i witalnych. Słowacki jako prześmiewca, ironiczny sędzia i przenikliwy obserwator. Słowacki okrutny dla polskiego ucha i łagodzący jednocześnie wszystkie inwektywy miotane pod adresem swoich rodaków siłą poezji zamieniającej w piękno nawet to, co jest wyrzutem i skowytem. "Pawiem narodów byłaś i papugą" powie w "Grobie Agamemnona" o Polsce nazwie ją "niewolnicą i służebnicą cudzą". Cóż z tego - sam jest po stokroć stąd i tyleż miłości w jego słowach co i gniewu i goryczy. Tym cenniejsze zresztą te s�