"Getsemani" w reż. Anny Augustynowicz. Koprodukcja Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu i Teatru Współczesnego w Szczecinie. Pisze Inga Iwasiów w Teatrze.
Getsemani - nazwa biblijnego ogrójca pozostawiona w oryginalnym brzmieniu -wielu kojarzyć się może z zaklęciem, nazwą ludu, jakąś nową etykietą pokolenia "xyz" lub czymś podobnym. Nowa sztuka Davida Hare'a nie pozostawia marginesu na domysł - brytyjski ogrójec to nie miejsce, lecz proces, przypominający seans terapeutyczny, z którego wyjść należałoby odmienioną, inaczej rzecz się nie dokona. Współczesny widz, zwłaszcza zapewne brytyjski, musi dostać prostą wykładnię Biblii, która w życiu ludu traktowana jest wyłącznie fasadowo. Biblijna opowieść jest tu więc wyjaśniona w interludium i w zakończeniu, w dialogu z offu. Skoro wspomniałam o widzu brytyjskim, warto przyczepić się do wizji "reszty świata", potraktowanej w spektaklu ironicznie, ale jednak obecnej - jeden z bohaterów, najwyraźniej nie do końca uczciwie robiący interesy, będzie teraz sądzony w "krajach, gdzie nie mówi się po angielsku", a biznesmeni pochodzący z tychże pijaj�