Festiwal Genius Loci przeniósł się z nowohuckiej Łaźni Nowej do secesyjnego Teatru Słowackiego. Dyrektor Bartosz Szydłowski sięgnął po historie znane i (nie)lubiane, krakowskie i okoliczne. Zamiast sprowadzać przedstawienia z Polski - postawił na własne, kameralne prapremiery - pisze Witold Mrozek w Gazece Wyborczej.
Czego tu nie było? Na kopcu Kościuszki reżyser Krzysztof Garbaczewski rozstawił okulary do wirtualnej rzeczywistości - instalację "Serce odważnych". Przemierzając psychodelicznie podkoloryzowany wirtualny krajobraz Krakowa, można napotkać wielkie głowy (jak ze scenografii spektakli Garbaczewskiego). Snują one wspomnienia o czynach "pierwszego obywatela i ostatniego rycerza krajów słowiańskich". Wreszcie, mijając gigantyczne pomniki czy nigdy niedokończony wieżowiec "Szkieletor" przy rondzie Mogilskim, trafiamy do surrealnej izby pamięci, gdzie w nieskończoność słychać testament Kościuszki - słowa o majątku zapisanym na wyzwolenie amerykańskich czarnych niewolników. Można by w tym lekko narkotycznym, patriotyczno-globalnym uniwersum zostać trochę dłużej, ale czujna opieka wolontariuszek szybko prowadzi widza do końca historyczno-futurystycznej wycieczki. Z pewnością na Genius Loci miało być efektownie. Obok zainfekowanej Krakowem cyberprz