W sztuce {#au#1693}Hildesheimera{/#} otaczają Mary Stuart ludzie-blaszane figurki. Odtwarzają mechanicznie jeden gest, tę samą klątwę, identyczny ruch, natrętną myśl. Patrzymy na popsuty automat polityki kierowany regułami zemsty i rewanżu i na samotną królową, której nic już nie uratuje przed toporem kata. Remigiusza {#os#18699}Brzyka{/#}, który "Mary Stuart" wyreżyserował, historia raczej nie interesuje. Brzyk pokazał Mary Stuart tak, jak chciał autor - Wolfgang Hildesheimer. Na zasłanym bordowym kobiercem podeście oglądamy królową w nocnej koszuli. Na kilka godzin przed egzekucją. Nie jesteśmy tylko widzami. Jesteśmy świadkami śmierci, bo królowa wprost z podestu wzywa widzów na świadków, nawet jeśli sama już nie wierzy, że istnieją prawa, które mogą poddać weryfikacji grozę śmierci. Nie wierzy, że można zmienić ludzi. Zaczyna bredzić, przepowiadając minioną chwałę. Bawi się nią jak dziecko. - Nie mam już koni, a tak pięknie j
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Wrocławska nr 92