EN

12.06.2014 Wersja do druku

Przypadłość, a może dar

- Pierwszy raz przeżyłam na własnej skórze tak dogłębnie i to w trakcie pracy nad rolą coś, o czym będę opowiadać w teatrze. Jedna z moich pięciu bohaterek też się zatruła czadem, była w stanie śmierci klinicznej, rok leżała w śpiączce - ALEKSANDRA LISTWAN przed premierą "Czadu" w łódzkim Teatrze Powszechnym.

Piotr Grobliński: Jakiś czas temu dostaliśmy w redakcji informację, że premiera monodramu "Czad" została przełożona, bo artystka zatruła się czadem. To jakiś marketingowy chwyt? Aleksandra Listwan: Nawet gdyby taki pomysł zrodził się w mojej głowie, nie powiedziałabym tego na głos. Byłabym zażenowana poziomem takiego żartu. To się zdarzyło naprawdę, w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu na Bałutach i żeby podbić absurd sytuacji - tego wieczoru, na potrzeby spektaklu czytałam o zaczadzeniach, objawach, statystykach, ale ponieważ tlenek węgla jest bezbarwny i bezwonny, nie miałam pojęcia, że się zatruwam. Nie bez powodu czad nazywany jest "cichym zabójcą" Od stycznia do marca zmarło w ten sposób w Polsce 157 osób. Kto panią uratował? - Mój chłopak. Absolutnie zawdzięczam mu życie. Gdy zobaczył, że straciłam przytomność i dzieją się ze mną dziwne rzeczy, zadzwonił po pogotowie, próbował mnie cucić. Zanim sam zemdlał, zdążył

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przypadłość, a może dar

Źródło:

Materiał nadesłany

Kalejdoskop Kulturalny online

Autor:

Piotr Grobliński

Data:

12.06.2014

Realizacje repertuarowe