"Stosunki na szczycie" w reż. Jerzego Bończaka w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Politycy w rajtuzach, w tle kochanki i żony - łakomy to kąsek dla bulwarówek i publiki spragnionej chichotu. Danie serwują w Węgierce. Sprawnie skrojona farsa Edwarda Taylora pod wiele mówiącym tytułem "Stosunki na szczycie" w reż. Jerzego Bończaka to pierwsza premiera w tym sezonie w Teatrze Dramatycznym. Sztandarowy przykład gatunku: spiętrzenie gagów i omyłek, komizm słowny i sytuacyjny w myśl zasady: my - widzowie - wiemy coś, czego nie wie bohater, jego miotanie się więc na scenie, by wydostać się z opresji, dostarcza dodatkowej uciechy. Dobrze napisaną farsę można - jak to często bywa - łatwo zepsuć, a soczyste dialogi i krwiste postaci zamienić w drewniane. W Węgierce też miejscami to się zdarza, ale po nudnawym początku intryga rozkręca się błyskawicznie i zaczyna być śmiesznie. Aktorzy grają dość sprawnie, choć czasem niepotrzebnie wrzeszczą - i tak słychać ich doskonale, a poziom narastającej irytacji można przecież zaznacz