Te wieczory II Rzeszowskich Spotkań Teatralnych chyba najbardziej utrwalą się w pamięci wszystkich widzów! Mam tu na myśli "Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca" w interpretacji artystów Teatru Ludowego z Nowej Huty.
Już na wiele dni wcześniej miłośnicy twórczości Erenburga cieszyli się na myśl konfrontacji wrażeń odebranych w czasie czytania tej dość popularnej powieści z jej sceniczną wizją. I trzeba od razu stwierdzić, iż nie zawiedli się. Perypetie pechowego "mężczyźnianego krawca z Homla" nic nie straciły ze swej barwy w scenicznej adaptacji i reżyserii Jerzego Krasowskiego. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że zyskały dzięki zastosowaniu trafnego wyboru motywów i najsłuszniejszego chyba wyeksponowania krytycznego spojrzenia Lejzorka na ściśle przyczynowy tok wypadków. Jerzy Krasowski jako inscenizator zastosował świetny pomysł, już sam w sobie rzucający właściwe światło na sylwetkę bohatera widowiska. Jest nim przewijający się przez cały czas akcji motyw - związanej z postacią Chaplina - melodii "Titina". Zresztą sugestia ta sprawiała. że kilkakrotnie w czasie tego widowiska odnosiłem wrażenie, że mam przed sobą przynajmniej spokrewn