"...tylu ludzi strasznie oczekuje w życiu szczęścia i do śmierci nie potrafi go zaznać. A przecież szczęściem może być suma chwil, które dają zadowolenie, suma przyjemności" - te słowa wypowiedziane w jednym z wywiadów przed 4 laty przez Eustachego {#os#45885}Rylskiego{/#} można by uznać za motto jego sztuki "Zapach wistarii" ukończonej przed rokiem. E. Rylski wszedł do polskiej literatury współczesnej, rzec by można, kuchennymi drzwiami - jeśli do talentu i sukcesu wiodą jakiekolwiek drzwi frontowe. Nie "bywał", nie "zapowiadał się dobrze". Debiutował tuż przed czterdziestką opowiadaniami "Powrót" i "Stankiewicz", następnie wydał zbiór "tylko chłód", później przyszły scenariusze i dramaty. Od razu zyskał uznanie wydawców, pochlebne oceny krytyki i zainteresowanie czytelników. Bo z racji wybranej drogi - najpierw pożyć, coś poznać i zobaczyć, później "opowiadać" - jego pisarstwo wyróżnia pewna "nor
Tytuł oryginalny
Przypadek pewnego przewodniczącego
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 108