Reakcje były różne, niektórzy wyszli przed pierwszymi oklaskami, zawiedzeni lejtmotywem opery. Nie wszystkim spodobało się libretto - o operze "Slow Man" Nicholasa Lensa i Johna Maxwella Coetzee'go w reżyserii Mai Kleczewskiej prezentowanej na Malta Festival Poznań rozmawiają Katarzyna Lemańska i Karolina Wycisk z Nowej Siły Krytycznej.
Karolina Wycisk: Maja Kleczewska coraz częściej reżyseruje opery, czego najlepszymi przykładami są koprodukcja Teatru Wielkiego i Opery Narodowej w Warszawie, "Oresteja" z kwietnia 2012 roku i przygotowana na tegoroczny Malta Festival opera "Slow Man" w Teatrze Wielkim im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu. Katarzyna Lemańska: Jednak sama Kleczewska przyznaje, że na operze się nie zna. Ten projekt nie zostałby zrealizowany bez współpracy Coetzee'go z kompozytorem Nicholasem Lensem i dyrygentem Bassemem Akiki, którzy zadbali o warstwę muzyczną spektaklu. Karolina: Nie wiem, na ile to kokieteria, a na ile skromność reżyserki. Recenzje ze "Slow Mana" są bardzo przychylne... Katarzyna: Reakcje były różne, niektórzy wyszli przed pierwszymi oklaskami, zawiedzeni lejtmotywem opery. Nie wszystkim spodobało się libretto Johna Maxwella Coetzee'go. Karolina: Pamiętam, że w trakcie spotkania z autorem padały pytania o wierność libretta wobec oryginału. Według mnie