Tytuł spektaklu brzmi co prawda "Przypadek Klary", lecz po kreacji Kingi Preis śmiało można by go zatytułować Przypadek Kingi. Nie od dziś wiadomo, że aktorstwo bywa tylko czasami sztuką. Zostać jednak świadkiem prawdziwej kreacji aktorskiej wcale nie jest łatwo. Wszyscy, którzy mieli przyjemność obejrzeć inscenizację dramatu Dea Loher "Przypadek Klary" w reżyserii Pawła Miśkiewicza z Kingą Preis w roli głównej, mogą bez wątpienia powiedzieć, że obcowali z artystycznym wydarzeniem. Powodem może nie jest cały spektakl, a głównie rola wrocławskiej aktorki. To jednak wystarczy, aby przez 110 minut oglądać efekt jaki przynosi połączenie talentu z pracowitością. Artystka czaruje widzów nagłymi zmianami nastrojów, od radości po wzruszenie, włącznie ze łzami. Nie sposób nie dać się porwać. Dyskretnie towarzyszą jej min. Ewa Skibińska (siostra) i Mariusz Kiljan (przyjaciel). Zatrzymajmy się jednak przy samym spektaklu. Przedstawia o
Tytuł oryginalny
Przypadek Klary
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Wałbrzyskie nr 12