"Iwanow" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
"Iwanow", wystawiony w Teatrze im. Jaracza w Łodzi przez Pawła Łasaka, to spektakl placebo: nie przeszkadza i nie pomaga. Odwołanie do Erica Lascade'a, który we Francji para się wystawianiem sztuk Antoniego Czechowa, to nadanie spektaklowi cech wtórności. Paweł Łysak, reżyserujący dramat wielkiego rosyjskiego autora, nie dał poznać, że znalazł doń własną drogę. Zaczyna się tak: Iwanow pośród pustych czterech ścian zasiada w fotelu i moczy nogi. Wraz z rozwojem akcji ściany, które symbolizują osobowość, systematycznie rozpadają się, nikną, ukazując drewniany stelaż. Dalej, jak u Lascade'a: kilka krzeseł, stolik, herbata, konfitury, flaszki z wódką. I scena urodzin Saszy Lebiediewny (bardzo dobra rola Iwony Dróżdż), w której wszyscy zajęci są wynajdywaniem sposobów na nudę, za to nikt nie zwraca uwagi na jubilatkę. Ją zresztą też nikt nie interesuje. Łysak, jak Lascade, wypisuje postaci z kontekstu historyczno-społecznego - do końca j