"Historia przypadku" w reż. Redbada Klijnstry w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Klijnstra traktuje teatr przede wszystkim jako unikalną możliwość dotknięcia tego, co ulotne. Ważniejsze od spójnej fabuły są tutaj pojedyncze chwile, uchwycone i jakby na moment przetrzymane. Dwóch przyjaciół przyjeżdża na letnisko, spotykają dziewczynę, razem spędzają czas. Jeden z nich jest poważny, racjonalny, drugi - szalony, narwany, być może lekko stuknięty. Wszak jako sześcioletni chłopiec został rażony piorunem i tylko cudem przeżył. No właśnie - czy cudem, czy, jak uważa jego przyjaciel, dzięki gumowym podeszwom butów, które posłużyły jako izolator? Ta wątpliwość staje się pretekstem do dyskusji o istnieniu wyższego porządku, w którym zachodzące wypadki znalazłyby wytłumaczenie. Pretekstem - bo, jak się później dowiadujemy, w istocie chodzi o śmierć koleżanki obydwu przyjaciół, ich wspólnej miłości sprzed lat, której nie zdołali powstrzymać przed samobójstwem. Spotkana na wakacjach dziewczyna przypomina tamtą i z