EN

22.03.2002 Wersja do druku

Przypadek Grammatika

Była noc. Paweł Miśkiewicz, dyrektor artystyczny Teatru Polskiego we Wrocławiu, jechał autem do Kalisza, na festiwal teatralny. Słuchał radia. Piosenki wlatywały mu jednym uchem, a dru­gim wylatywały. Nagle z głośnika popłynęły dźwięki i słowa, które go zahipnotyzowały. By­ła w tym melancholia, desperackie wołanie do Boga, transowy, kołyszący rytm, z czym ideal­nie komponował się widok za szybą: mknące przez ciemną przestrzeń smugi światła samo­chodu, wyławiające przydrożny krajobraz - kontury drzew, słupy, znaki... - Miałem wrażenie, jakbym słuchał poezji śpiewanej, ale zupełnie innej - opowiada Miś­kiewicz. - Wiedziałem, że to hip-hop, choć ni­gdy wcześniej nie miałem ani okazji, ani ocho­ty do niego się zbliżyć. Bo ja zatrzymałem się na muzyce klasycznej, jestem człowiekiem tro­chę z poprzedniej epoki, zagubionym w tym współczesnym zgiełku. To wspomnienie - pięknej muzyki i słów na tle nocy rozoranej światłem -

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przypadek Grammatika

Źródło:

Materiał nadesłany

Magazyn nr 69

Autor:

Jacek Krzemiński

Data:

22.03.2002

Realizacje repertuarowe